Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Bike marathony np. Mazovia MTB, Poland Bike, Skoda MTB Marathon, CrossCarpatia itp.

Moderatorzy: franc, Student

Awatar użytkownika
ap4x4
Posty: 974
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, o 19:17

Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: ap4x4 »

Ale do Krakowa to nie jedziemy.
Czy jedziemy???
Y61 SUPER + SCOTT
Artur
Posty: 223
Rejestracja: 27 stycznia 2008, o 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: Artur »

Dla mnie za daleko, długa trasa, trudna technicznie...
Może uda mi się zakończyć sezon 26.09 w Łomiankach
Założony plan na ten rok już wykonałem, każdy kolejny start idzie już górką :)
Co robię?
Piję herbatę.... z Imbirem
Awatar użytkownika
ap4x4
Posty: 974
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, o 19:17

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: ap4x4 »

Na forum mazovii właśnie przeczytałem że ludziska wybierają się tam pociągiem.
Bardzo fajny pomysł. Można by fajnie pogadać a na powrocie nawet browarka sypnąć :D
Y61 SUPER + SCOTT
Awatar użytkownika
franc
Site Admin
Posty: 4140
Rejestracja: 22 stycznia 2007, o 11:52
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: franc »

Niestety Kraków to nie Mazowsze :cry: i trochi za daleko.
Proponuję jeszcze może jakis hromadny vystup na Poland w drugiej połowie września jesli jest takowy lub zakończenie w Łomiankach ( podobno wyceniają na 3 czyli mocniej niż Pułtusk)
Amikolaj
Posty: 188
Rejestracja: 15 września 2009, o 10:31

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: Amikolaj »

Nie mowie nie, nie mowie tak.
Teraz gdy cele wyznaczone nam przez kierownika sportowego zostaly osiagniete, moze warto by sie zmierzyc z legendarnym Krakowem.
Akurat mnie brakuje tego co Arturowi nie pasuje - technicznych trudnosci.
Mam tylko watpliwosci, czy po padajacym przez caly tydzien deszczu wogole bedzie jakis fun, czy zamieni sie to w walke o przetrwanie i o to by sie nie polamac.

A udowadniac czegokolwiek juz mi sie nie chce.

Pozostawilbym wiec sprawe troche w zawieszeniu.

Andrzej, napisz jaki bylby plan tego kolejowego wyjazdu. Bo to jednak sa 3h do Krakowa. Czyli wyjazd z Wawy o 6.15 rano. wstac trzeba o ....4.30. Aua! :cry:
Awatar użytkownika
imbir
Posty: 994
Rejestracja: 13 stycznia 2008, o 20:50

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: imbir »

Kraków odpada, za ostro dla mnie, na razie muszę się zregenerować. W tym sezonie pojadę jeszcze Łomianki i Jabłonną (opłacone jest).
Kolarstwo to nie jest gra. Kolarstwo to jest sport. Twardy, ciężki, który wymaga wiele wyrzeczeń. Można grać w piłke, tenisa lub hokeja. Ale nie można grać w kolarstwo.
Jean de Gribaldi
Awatar użytkownika
imbir
Posty: 994
Rejestracja: 13 stycznia 2008, o 20:50

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: imbir »

Amikolaj pisze:Nie mowie nie, nie mowie tak.
Teraz gdy cele wyznaczone nam przez kierownika sportowego zostaly osiagniete, moze warto by sie zmierzyc z legendarnym Krakowem.
Akurat mnie brakuje tego co Arturowi nie pasuje - technicznych trudnosci.
Mam tylko watpliwosci, czy po padajacym przez caly tydzien deszczu wogole bedzie jakis fun, czy zamieni sie to w walke o przetrwanie i o to by sie nie polamac.

A udowadniac czegokolwiek juz mi sie nie chce.

Pozostawilbym wiec sprawe troche w zawieszeniu.

Andrzej, napisz jaki bylby plan tego kolejowego wyjazdu. Bo to jednak sa 3h do Krakowa. Czyli wyjazd z Wawy o 6.15 rano. wstac trzeba o ....4.30. Aua! :cry:
Na forum Mazovii tworzy się grupa, która kupuje bilet zbiorowy. Taniej wychodzi, bo już to ustalili z PKP. Trzeba złapać kontakt wcześniej, bo oni zaraz będą kupować ten bilet.
Kolarstwo to nie jest gra. Kolarstwo to jest sport. Twardy, ciężki, który wymaga wiele wyrzeczeń. Można grać w piłke, tenisa lub hokeja. Ale nie można grać w kolarstwo.
Jean de Gribaldi
Awatar użytkownika
ap4x4
Posty: 974
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, o 19:17

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: ap4x4 »

Na forum-mazovii:
" Warszawa Wschodnia 07: 12 IR 13120
Warszawa Centralna 07:19 07:30
Warszawa Zachodnia 07: 33 07: 34 IR 13121
Kraków Główny 10:42
Uwaga, rozmawiałem z IR i składam wniosek o bilet grupowy.
Wyjazd j.w powrót Kraków-18.35 i Warszawa-22.14
Cena biletu w jedną stronę ze zniżką grupową-25.90, studenci i uczniowie płacą 17.69zł
Rowery do końca września jadą za zylka w jedną stronę:-)))
Przewóz rowerów bez problematyczny.
Zadzwonię do organizatora wyścigu i poproszę o przesunięcie startu o kilkanaście minut.
Jeszcze raz zapraszam do wspólnej podróży na maraton w Krakowie."

Start chyba będzie przesunięty na 11.30 aby zdążyć. Dojazd z dworca rowerem to ktoś napisał że 7 min.
Jeżeli będzie deszczowo też nie mam zamiaru walczyć z błotem (Radom i Lublin mi wystarczą)
Na ten bilet grupowy to trzeba się deklarować już teraz a nie mamy pewności czy pojedziemy, ceny biletów i tak są nie wysokie chyba.
Y61 SUPER + SCOTT
Awatar użytkownika
Nowik
Posty: 758
Rejestracja: 15 stycznia 2008, o 09:14

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: Nowik »

Ja z L4 ale się wypowiem.
Jak jest sucho to Kraków jest łatwy technicznie. Jedyna trudność to przewyższenia rzędu 1100-1200m na dystansie 64-66km. Na Mazovii jak nastuka 500m to cud. Podjazdy są dłuższe, ale po twardym podłożu. Potrzeba siły i wytrzymałości. Miałem przyjemność zaliczyć Kraków 2009. Wszyscy organizatorzy robią tam podobne trasy (tak wynika z map). Start z Błonia w stronę ZOO i autostrady A4, wokół lotniska Balice itd. W 2009 była super pogoda, wręcz upał, choć dzień wczeńiej trochę padało. W tym roku w ostatni weekend sierpnia było po totalnej, tygodniowej zlewie. Dużo się wycofało z trasy, a opisy o zgubionych klockach w błocie w połowie trasy to norma.
Poczytajcie i obejrzyjcie fotki na http://www.mtbmarathon.pl
Mi się w 2009 udało :oops: Generalnie trasę polecam.
...kto nie był w Nowinach, to nie był nigdy na maratonie??
Amikolaj
Posty: 188
Rejestracja: 15 września 2009, o 10:31

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: Amikolaj »

Sami sobie ten transport zaaranzujemy. Chyba dla nikogo 30 zl oszczednosci nie jest az tak istotne.
Co do klockow to chyba Artur wczoraj jakies zgubil, ale nie wiem czy o tym samym mowimy :lol:
Awatar użytkownika
ap4x4
Posty: 974
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, o 19:17

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: ap4x4 »

Amikolaj pisze:Co do klockow to chyba Artur wczoraj jakies zgubil :lol:
@mik proszę nie rób tego więcej, przynajmniej nie przed 15.30 kiedy jestem w pracy.
Parsknąłem śmiechem i oplułem monitor, wszyscy popatrzyli na mnie i zrobili dziwne miny.

...mnie się wydaje że Artur pozbył się ich celowo i z pełną świadomością :mrgreen:
Y61 SUPER + SCOTT
Awatar użytkownika
ap4x4
Posty: 974
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, o 19:17

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: ap4x4 »

Amikolaj pisze:Sami sobie ten transport zaaranzujemy. Chyba dla nikogo 30 zl oszczednosci nie jest az tak istotne.
"Święte słowa Panie Kolego, ...wiadomo człowiek światowy" jakoś tak to leciało :D
Y61 SUPER + SCOTT
Awatar użytkownika
Nowik
Posty: 758
Rejestracja: 15 stycznia 2008, o 09:14

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: Nowik »

Taaaak. To prawda. Klocek klockowi nie równy :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
...kto nie był w Nowinach, to nie był nigdy na maratonie??
Awatar użytkownika
ap4x4
Posty: 974
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, o 19:17

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: ap4x4 »

A deszcz pada :evil:
Y61 SUPER + SCOTT
Awatar użytkownika
imbir
Posty: 994
Rejestracja: 13 stycznia 2008, o 20:50

Re: Mazowia MTB KRAKóW ???NIE JEDZIEMY???

Post autor: imbir »

Relacja Jacka z maratonu: http://www.mbike-rowery.pl/pl/aktualnos ... szczu.html

W trakcie śniadania z nieba lunęła ściana deszczu i tak zostało już praktycznie do godziny 16:00. Maraton w Krakowie mimo, że nie w prawdziwych górach okazał się znacznie trudniejszy od edycji w Krynicy czy Głuszycy. Trasa zamieniła się w błotnistą breję. Błoto wnikało w napędy i piasty. Zjazdy przypominały rwące górskie potoki. Klocków hamulcowych zaczynało brakować już w połowie dystansu MEGA. Ten start pobił rekord pod względem wycofanych zawodników(...)
Mimo trudnych warunków na trasie, deszczu i zimna przetrwałem te pięć i pół godziny bez większych kryzysów.To był 3 start GIGA w tym roku i po raz pierwszy w takim błocie. Na szczęście zaprawa na MTB Trophy zaowocowała mocną ?psychą? w trudnych warunkach. Po starcie udało mi się złapać do czuba peletonu. Pierwszy podział nastąpił na podjeździe w Lasku Wolskim. Mimo braku czasu na rozgrzewkę podjeżdżało mi się nadzwyczaj lekko. Wysokie tętno ponad 180 uderzeń również nie dokuczało, oddychałem równo a noga lekko się kręciła. Jedyny problem to zaparowane okulary. Po podjechaniu starałem się utrzymać dobrej grupki z zawodnikami Twomark, nie napalać się na wyprzedzanie gdyż wiedziałem, że przede mną jeszcze 99 km.Pierwszy zjazd do szosy, długa prosta szeroko w dół po drobnych kamczykach w ciemnym Wolskim lesie, na dodatek ja nic nie widzę przez zamglone okulary ale nic jadę za zawodnikiem w białym stroju z teamu BIKEWORLD, niestety oddalał się na tym zjeździe. Już na szosie mocowałem się z kieszenią w koszulce, żeby wsadzić pingle do kieszeni. Niestety musiałem się zatrzymać i wsadzić okulary do kieszeni. Zakląłem na cały głos, gdyż dobra grup właśnie mi uciekała.
Załapałem się do następnej. Do 40 km jechaliśmy razem. Cały czas tętno udało mi się utrzymać powyżej 170 uderzeń, co oznaczało że czuję się jeszcze świeżo. Uciekałem trochę na podjazdach ale doganiali mnie na zjazdach i bardzo błotnistych trudnych odcinkach. Na jednym ze zjazdów na polach zaliczyłem pierwszą glebę. Droga była szeroka ale kompletnie rozmoknięta, błotnista a przede wszystkim śliska jak lód w połowie zjazdu uciekła mi kierownica i padłem na przysłowiową ?dupę?. Rower został, a ja zacząłem zjeżdżać na tyłku w dół. Z nieba lało jak z cebra, jechałem tak z 30 metrów w dół, śmiejąc się jak dziecko. Obróciło mnie w kierunku roweru. Zobaczyłem zawodnika ze swojej grupki na tym samym zjeździe. Powoli suną w dół, próbował zapanować na rowerem, sparaliżowany widokiem mojego roweru na środku zjazdy zrezygnowanym głosem biadolił:?nie ma hamulców, nie mam hamulców?? i łup w mój rower a potem do roweru. Zanim udało mi się wrócić pod górę po swój sprzęt to samo spotkało kolejnego zawodnika.To wesołe zdarzenie wybiło mnie z mocnego tempa. Zacząłem odczuwać zmęczenie. Nie mogłem wbić się tętno powyżej 165 uderzeń. Uszkodzony przed wyścigiem kask nie trzymał się głowy spadał mi na oczy. Do tego brakowało już klocków hamulcowych. Poważnie myślałem, o wycofaniu się ze względu na bezpieczeństwo. Morale spadły ale na 2 bufecie ekipa techniczna miała zipy i udało się kask zreperować. Szybkie oliwienie łańcucha i z lepszym humorem ruszyłem do dalszej walki. Jechałem równym, płynnym tempem. Odkryłem, że łatwiej i szybciej pokonuje się błotniste proste jadąc na wysokiej kadencji. Wcześniej starałem się siłowo jechać przez co byłem doganiany przez towarzyszy z grupki. Od 60 km wyjechaliśmy z lasu i trasa zrobiła się bardziej szutrowo ? asfaltowa, czyli to co tygryski lubią najbardziej. Na tym odcinku aż do mety tylko ja wyprzedzałem. Jedyny problem stanowili zawodnicy z MEGA, szczególnie na zjazdach. Na szczęście hasło lewa wolna i kulturalnie ustępowali mi miejsca.Udało mi się dojść grupkę z którą jechałem na początku maratonu w lasku wolskim. Na podjeździe tylko jeden zawodnik złapał mi się koła a potem wyprzedził mnie. Przypomniałem sobie, że jechałem z nim w 3 osobowej grupie na 20 km przez las szeroką szutrówką. Mówił wtedy do kolegi z Twomarku, że trzeba spokojnie jechać i się nie podpalać. Widać było że dobrze rozkładał siły i najlepsze zostawił na końcówkę.. Ostatnie 15 km na odcinkach polnych majaczył około 100 metrów przede mną. Moja nowa taktyka jazdy w koleinach błotnych wysoka kadencja, dynamiczne pedałowanie pozwoliło mi utrzymać ten dystans. Co chwila wyprzedzałem zawodników z Mega walczących z kryzysami, sprzętem i błotem. Bardzo chciałem dogonić rywala. W końcu na długim stromym asfaltowym podjeździe doszedłem go. Gmerał coś przy rzepie buta w końcu się zjechał na pobocze i się zatrzymał. Ja pomknąłem do mety sam. Na ostatnim zjeździe przed metą spotkałem żonę z aparatem. Potem przejazd przez breję na Błoniach, i upragniona meta.Rower spisał się na piątke. To był najtrudniejszy egzamin dla mojego teamowego MBIKE-a. Oprócz zaciągającego łańcucha nie sprawił mi żadnych kłopotów. Niestety teraz nadaje się do generalnego remontu. Łożyska piast chroboczą i ledwo się kręcą. Korbą można zrobić tylko pół obrotu w lewo i w prawo. Kółeczka od przerzutki zajechane. Koszty naprawy będą na pewno duże ale myślę, że było warto. Ten maraton był prawdziwym testem moich możliwości a ukończenie go daje duże poczucie satysfakcji.
Kolarstwo to nie jest gra. Kolarstwo to jest sport. Twardy, ciężki, który wymaga wiele wyrzeczeń. Można grać w piłke, tenisa lub hokeja. Ale nie można grać w kolarstwo.
Jean de Gribaldi
ODPOWIEDZ