Chyba na oficjalnej srajduMay 13 pisze:Reszta w Adrenalince, wkrótce
Powoli doszedłem do siebie. Niestety kupa energii jaką wpakowałem w przygotowanie całości, to bieganie po urzędach, załatwianie pozwoleń prawie do ostatniego dnia, przyjmowanie Was na bazie od czwartku i przed-bankiet, kilka godzin snu, rozlokowanie sędziów, odprawa i start, rozwożenie prowiantu sędziom po trasie i w międzyczasie ściąganie kilku z Was do bazy, no i później zakończenie z bankietem, akcją ratunkową i znowu kilkoma godzinami wyrwanego snu, sprzątanie bazy do 22 w niedzielę - wypompowało mnie do zera. Dziś w pracy siedząc jak w piekarniku przypominałem sobie te dwa dni palącego słońca.
Pogoda jak obiecałem, była zaklepana W sobotę w czasie bankietu po całej okolicy chodziły burze z opadami, tylko nie na bazie
Szkoda tylko że osiłków którzy napadli Kalię nie trafił piorun Przez nich miałem wizytę w firmie mojej żony i udając jak najbardziej trzeźwego musiałem asystować Darii.
Daria i cała ekipa Rescue - wielki szacun
Dzięki władzom i ich otwartości na takich wariatów jak my, mieliśmy znowu piękne tereny i próby.
Sędziowie spisali się na medal siedząc ponad 30 godzin przez dwa dni na patelni. Nie wszyscy z nich mieli luksus w postaci bajorka do ochłody.
Dziewczyny na Sanatorium Stanga vel Sala tortur Stanga lub w mojej wersji Krematorium Stanga przez większość czasu nie miały choćby kawałka cienia. Ratowałem je później zakupionym balsamem chłodzącym.
Diabeł z Marzenką dzielnie obstawiali Ignacarkę czyli trial bez stoperów (jak Wy mierzyliście czasy)
Dużo uznania dla Mateusza i Piotrka, którzy na Błotnisi Ma-Rysi na zmianę biegali za każdym uczestnikiem po próbie.
Szkoda że ucierpiał Szczurzy kanion, ponieważ taśmy okazały się mega utrudnieniem i najprościej było jeździć albo po nich albo robić punkty z góry. Nie wszyscy nadal umieją jeździć bez masakrowania drzew, chociaż punkty ustawiałem tak, żeby w każdym miejscu móc zabezpieczyć się windą do boku i minąć drzewo bez obdzierania kory. Może następnym razem, jak będzie, za każdą załogą będzie chodził sędzia i dotknięcie drzewa będzie skutkowało punktem karnym.
Dziwię się że kilku uczestników miało problemy z roadbookiem. Zatrzymywani szarżujący bokiem łąki nie umieli nawet odpowiedzieć na której kratce się znajdują. Przed próbą Piątek 13-go Maya przyznaję się, że zapomniałem na łące postawić tyczki kierunkowej, no ale w końcu to piątek 13-go
Agent Dudek i tak skróciłem z 400m szerokości całego terenu krzaczasto-drzewnego do tylko 150m. Mimo to sprawiał większości DUŻE trudności. I o to chodziło chociaż kilka załóg go jednak pokonało. Gdyby coś, to za rok będzie pozostała część
Zapomniałem podziękować naszej policji za asystę przy wyjeździe z plaży miejskiej. Dzięki nim wyjazd poszedł nad wyraz sprawnie.
Się rozpisałem a chciałem tylko Wam jeszcze raz podziękować za miłą atmosferę (prezydent był bardzo zaskoczony). Widząc Wasze zadowolenie wiem, że mój wysiłek nie poszedł na marne.
Większe podsumowanie będzie na stronie Nocy Kormorana.
Do zobaczenia na Sokółce